Nie obawiajcie się, nie przerzuciłem się na opowiadania erotyczne. Poprostu mam za sobą pierwszą wizytę w Muzeum Sikorskiego nie jako zwiedzający i chciałem się z Wami podzielić wrażeniami. Trochę się obawiałem, że rzucą mnie na głęboką wodę i każą oprowadzać. Na szczęście skończyło się na sprawach organizacyjnych. Ale od początku…
Spotkałem się z panem Wacławem, głównym „oprowadzającym”, który miał mnie wprowadzić w tajniki oprowadzania. Ale najpierw zostałem zaproszony na herbatkę w towarzystwie… kombatantów. Akurat brat pana Wacława miał wczoraj imieniny, więc oprócz herbatki było też winko 🙂
Wprowadzanie przyjęło formę… kolejnej wizyty w Muzeum. Przeszliśmy przez wszystkie sale, tym razem z naciskiem na Junaków. Pan Wacław miał 10 lat kiedy został razem z rodziną wysiedlony z zachodniej Ukrainy (termin „zachodniej Ukrainy” nie jest w użyciu w Instytucie, obowiązującym terminem są Kresy 🙂 ) do Kazachstanu. Stamtąd trafił razem z armią gen. Andersa do Palestyny, gdzie został junakiem. Dodał sobie 3 lata, żeby go przyjęli, ale się udało. Lekarz mu tylko powiedział, że jest niedorozwinięty jak na swoje lata 🙂 W trakcie pobytu w Palestynie miał pan Wacław okazję na żywo widzieć gen. Sikorskiego! Jego młodszy brat został wysłany do szorowania garów, więc go ten zaszczyt ominął. Po wojnie pan Wacław skorzystał ze stypendium, które Brytyjczycy oferowali polskim żołnierzom i wyuczył się na inżyniera. Spędził około 30-tu lat w Afryce, budując drogi.
Kolejnym z wolontariuszy jest pani Irena, która razem z rodziną została wysłana przez Sowietów na Syberię. Jej opowieści z „podróży” na Syberię odbiegają od dzisiejszych relacji z podróży Koleją Transsyberyjską. Pani Irena z kolei trafiła do 2-go Korpusu, gdzie zapoznała się z Wojtkiem, niedźwiedziem-ładowniczym, o którym już wspominałem. Usłyszałem kilka zabawnych historyjek o Wojtku. Był kupiony jako malutki niedźwiadek, więc praktycznie wychował się z żołnierzami i dużo rozumiał z polskiej mowy. Podobno kiedy żołnierze przeklinali, Wojtek wyrażał swoje niezadowolenie głośno pomrukując. A we Włoszech wypuszczenie Wojtka za każdym razem gwarantowało pustą plażę dla żołnierzy 🙂 Był wielkim smakoszem piwa i papierosów, które zjadał 🙂 W zoo w Edynburgu miał własnych weterynarzy i ogrzewane lokum, bo przecież był lokalnym celebrytą. Pani Irena wystąpiła w paru filmach dokumentalnych dotyczących Wojtka, nakręconych dla telewizji polskiej i angielskiej.
Ojciec obecnego prezesa Instytutu, pana Barbarskiego walczył pod gen. Maczkiem i był obecny przy kapitulowaniu Niemców w Wilhelmshaven. Był również w patrolu 10 Pułku Strzelców Konnych, który 18 kwietnia 1945 roku wyzwolił obóz w Oberlangen, gdzie m.in. więzione były uczestniczki Powstania Warszawskiego. Ojciec pana Barbarskiego poślubił jedną z dziewczyn uwolnionych z tego obozu. Brzmi jak scenariusz filmowy, prawda?
I przy takich rozmowach upłynęło mi kilka godzin. Z żalem opuszczałem mury Muzeum, ale za tydzień znowu pójdę i zapewne znowu dowiem się wielu ciekawych rzeczy. Nie mogę się doczekać!!!