Kącik czytelnika, odc. 4: Zaginione białe plemiona

Dziś napiszę o książce, którą chciałem przeczytać od ładnych kilku lat. Udało mi się to w końcu zrobić w zeszłym roku, czas więc na krótką recenzję. A na tapetę bierzemy dzisiaj „Zaginione białe plemiona”, Riccardo Orizio. Mój egzemplarz jest w języku angielskim, ale książka ta została również przetłumaczona na język polski i można spokojnie egzemplarz kupić online. Aczkolwiek, nie mam pojęcia na jakim poziomie jest to tłumaczenie.

Jak łatwo się domyślić, jednym z tych zaginionych białych plemion są Polacy. Chodzi oczywiście o potomków polskich legionistów, którzy, na rozkaz Napoleona przybyli w latach 1802-03 na Haiti (ówczesne Santo Domingo), aby pomóc stłumić antyfrancuskie powstanie czarnoskórej ludności. Książka opisuje również pięć innych „białych plemion”, rozrzuconych po całym świecie. Wspomnę pokrótce każdy rozdział, a o naszych legionistach na Haiti, napiszę wkrótce osobny wpis.

Okładka angielskiego wydania książki Orizio.

Mój egzemplarz został wydany w 2001 przez wydawnictwo The Free Press i liczy niecałe 290 stron. Czcionka jest dosyć duża i czyta się kolejne strony bez większego wysiłku. Jedynie w centralnej części książki znajdziemy cztery kartki z biało-czarnymi fotografiami, zrobionymi przez autora.

„Zaginione plemiona” nie jest książką historyczną, jest to reportaż, aczkolwiek w każdym rozdziale autor daje tło historyczne. Jeśli chodzi o polskich legionistów, polski czytelnik ma spory wybór pozycji stricte historycznych, zaprezentuję szczegółową bibliografię w następnym wpisie.

Jedyne fotografie pokazujące „Polaków” z Haiti.

Pierwszy rozdział zabiera nas na Sri lankę (zwaną kiedyś Cejlonem), gdzie poznajemy historię potomków holenderskich kolonistów (Holendrzy władali wybrzeżem Cejlonu w latach 1640-1796), zwanych holenderskimi Burgami. Burgowie to mała grupa etniczna (ponad 30 tysięcy ludzi), będąca mieszanką kolonistów portugalskich (byli na Cejlonie przed Holendrami), holenderskich, brytyjskich (Brytyjczycy przejęli Cejlon od Holendrów) oraz ludności autochtonicznej (głównie syngaleskiej). Są to ludzie, którzy przejęli od Brytyjczyków język angielski i nie wyemigrowali ze Sri lanki po uzyskaniu przez nią niepodległości w 1948 roku.

Orizio, oprócz rozmów z żyjącymi Burgami, pokrótce opisuje ich historię i odsłania czytelnikowi jak różnorodny jest ten świat. Potomkowie holenderskich kolonistów, mówiący po angielsku, używający słów w archaicznym portugalskim – kiedyś byli elitą, teraz wszyscy są równi. Wiemy jak pokrętne były losy wielu Polaków na przestrzeni wieków, ale Polacy nie mają monopolu na takie historie. Autor opisuje np. jak Burgowie walczyli w wojnach burskich, ale po stronie Anglików i zetknąwszy się z Burami, zauważyli, że mówili oni językiem, który brzmiał dla cejlońskich Burgów dziwnie znajomo, a przepisy na wypieki bożonarodzeniowe są praktycznie te same…

Ze Sri lanki autor przenosi nas na Jamajkę, ale nie w poszukiwaniu dobrego rumu czy śladów Boba Marley’a – odkrywa on przed nami historię kilkuset niemieckich osadników, którzy znaleźli się na Jamajce w 1834. Skąd się tam wzięli? Kiedy byli werbowani w Księstwie Brunszwiku, prawdopodobnie powiedziano im, że jadą do Ameryki. Wylądowali jednak na Jamajce, gdzie większość rozproszono po plantacjach, z wyjątkiem grupy około 300, którzy osiedli w Seaford Town (zwanym German Town), w zachodniej części Jamajki. Część z nich była w stanie kupić nowy bilet i kilka lat później wyruszyli oni do Ameryki. Inni wyemigrowali później, ale wciąż żyją tam potomkowie osadników z Brunszwiku.

W trzecim rozdziale przenosimy się do Brazylii, gdzie Orizio odkrywa przed nami historię potomków konfederatów. Nie, nie barskich konfederatów lecz tych z amerykańskiego Południa. Przybywali oni do Brazylii w latach 1865-85, gdyż nie chcieli żyć w kraju rządzonym przez znienawidzonych Jankesów. Osiedlili się głównie w tzw. Interior Paulista – interiorze stanu Sao Paulo, gdyż tereny te przypominały im stany Georgię, Południową Karolinę i Missisipi. Nie wiadomo dokładnie ilu osadników przybyło z Ameryki do Brazylii, prawdopodobnie między 10 a 20 tysięcy. Co najmniej sześć osobnych społeczności zostało założonych, w różnych częściach Brazylii. Do dziś, wielu potomków konfederackich jest dumnych ze swojego pochodzenia, wielu mówi po angielsku, flaga konfederacka jest symbolem często widocznym i wielu z nich nie pała miłością do ludzi z północy USA.

Czwarty rozdział opowiada o naszych rodakach na Haiti. Nie będę się tutaj zagłębiał w szczegóły, bo, jak już wspomniałem wyżej, zaczynam pisać wpis o Polakach na Haiti i mam nadzieję, że najpóźniej w przyszłym tygodniu go skończę. A w telegraficznym skrócie wyglądało to tak: w latach 1802-03 przybyły na Haiti dwie półbrygady złożone z Polaków, byłych żołnierzy Legionów Polskich i Legii Naddunajskiej – łącznie około 5000 polskich żołnierzy. Choroby tropikalne i walki z powstańcami zdziesiątkowały polskie oddziały. Kilkuset Polaków przeszło na stronę powstańców i ci, co przeżyli, osiedli na Haiti, w Casales i innych miejscach. Orizio odwiedził ich potomków, którzy nazywani są les polonaises i często mają jaśniejszy odcień skóry i niebieskie oczy. Mimo, że nigdy nie byli w Polsce i nie mówią nawet po polsku, uważają La Pologne za kraj wymarzony – raj niemalże… Możemy też przeczytać kilka bardzo interesujących rzeczy, np. teorię o tym, że Jan Paweł II był tak naprawdę kapłanem Voodoo albo o powiedzeniu używanym tam w języku kreolskim: M-ap fe Krako – robię jak w Krakowie, znaczy się rzetelnie 🙂 Warto pożyczyć lub kupić książkę chociażby ze względu na ten rozdział!

Piąty rozdział to Namibia i historia Basterów – małej grupy etnicznej wywodzącej się od osadników holenderskich i kobiet tubylczych (Khoikhoi). Orizio odwiedził Rehoboth, ich główną siedzibę w Namibii. W drugiej połowie XIX wieku, uciekając przed rasistowskim traktowaniem i presją białych osadników, przenieśli się z Kolonii Przylądkowej (Cape Colony) do Namibii, a nawet Angoli. Przez wszystkie te lata, Basterowie starali się zachować swoją autonomię. Są bardzo religijnymi kalwinistami, posługują się Afrikaans i angielskim i mają tak samo wyidealizowany obraz Holandii, jak np. haitańscy Polacy Polski. Jest to interesująca historia małej grupy (teraz niecałe 40 tysięcy ludzi), która ciężko walczyła przez dekady o prawo do życia w spokoju.

W ostatnim rozdziale, Orizio zabiera nas z powrotem na Karaiby, na wyspę Gwadelupa, która jest departamentem zamorskim Francji i opisuje historię Blancs Matignon, tajemniczą grupę etniczną, zamieszkującą wnętrze wyspy, z dala od innych. Nikt dokładnie nie wie, dlaczego na początku XIX wieku grupa około 400 francuskich kolonistów porzuciła swoje posiadłości na wybrzeżu i przeniosła się ze swoimi niewolnikami w głąb wyspy. Uciekali przed czymś? Chcieli spróbować czegoś nowego?

Grupa ta wierzy, że pochodzi od arystokratycznej rodziny Matignon, wywodzącej się z Normandii i że ich przodkowie musieli uciekać z Francji w czasie Rewolucji Francuskiej. Według ich wersji, są skoligaceni z rodami Burbonów i Grimaldich. Starają się żenić pomiędzy sobą lub ewentualnie z ludźmi z wysepki Saint-Barthélemy, gdzie mieszkańcy mają pochodzenie francuskie i szwedzkie. Część oczywiście, zwłaszcza teraz, żeni się z czarnymi mieszkańcami Gwadelupy, a potomkowie ich stają się już kreolami, mulatami. Zajmowali się wcześniej uprawą trzciny cukrowej, ale że działki były dzielone pomiędzy kolejne dzieci, nastąpiło rozdrobnienie i teraz większość Blancs Matignon żyje na krawędzi ubóstwa.

Cóż za podróż! Polecam tę książkę każdemu z zacięciem historycznym/antropologicznym. Podejrzewam, że książka ta znalazłaby miejsce w pierwszej 10-tce/15-tce moich ulubionych książek, gdybym kiedykolwiek miał stworzyć taki ranking. Jeśli chodzi o zwyczaje i kuchnie różnych państw/regionów, zawsze mnie interesowało, jak doszło do ich utworzenia. Jaka grupa/narodowość/religia wpłynęła na to czy owo. Dlatego tak przypadła mi książka Orizio do gustu. Mam nadzieję, że przeczytacie, a już wkrótce wpis o polskich legionistach na Haiti.

Categories: Kącik czytelnika | Tagi: , , , , , , , , , , , , , , , , | 1 komentarz

Zobacz wpisy

1 thoughts on “Kącik czytelnika, odc. 4: Zaginione białe plemiona

  1. Pingback: READER’S CORNER, PART II: LOST WHITE TRIBES | Polish traces around the world

Dodaj komentarz

Stwórz darmową stronę albo bloga na WordPress.com.